http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/daty.php3
22 lipca - św. Maria Magdalena
23 lipca - św. Brygida Szwedzka, zakonnica, patronka Europy
24 lipca - św. Kinga, dziewica
25 lipca - św. Jakub Starszy, Apostoł
25 lipca - św. Krzysztof, męczennik
26 lipca - święci Joachim i Anna, rodzice Najświętszej Maryi Panny
Czytania mszalne - http://liturgia.wiara.pl/Czytania_mszalne/Nawigator
na dziś - http://mateusz.pl/czytania/2013/
posłuchaj - http://www.biblijni.pl/czytania/
Komentarz -------- http://www.kapky.eu/pl/
Brewiarz ----------- http://brewiarz.katolik.pl/index.php3
Modlitwa ---------- http://www.modlitwawdrodze.pl/
Litanie -------------- http://www.radoslaw.home.pl/modlitewnik/glowna.htm
Papieskie intencje modlitwy na miesiąc lipiec: OGÓLNA: „aby uprawianie sportu było zawsze okazją do umacniania braterstwa i rozwoju ludzkiego”. MISYJNA: „aby Duch Święty wspierał dzieło świeckich, którzy głoszą Ewangelię w krajach najuboższych”.
Informacje o Mszach Św. odprawianych po polsku - Turyści pytają agentów Biur Podróży, czy w okolicy miejsca ich wypoczynku znajduje się kościół, Biura Podróży nie są zainteresowane umieszczaniem w swoich materiałach informacji na ten temat. Foldery można znaleźć w lotniskowej kaplicy http://www.kapelania-okecie.pl/msze-wite.html.
http://www.emigracja.chrystusowcy.pl/index.php?option=com_sobi2&Itemid=74.
A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z | 0-9
|
|
Internetowe
ABC Pierwszej Pomocy.
Sprawdź koniecznie!
http://www.rmf24.pl/raport-wakacje-2014/fakty/news-internetowe-abc-pierwszej-pomocy-sprawdz-koniecznie,nId,996595#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Od
maja w Polsce utonęły już 163 osoby. Tel.
ratunkowe nad wodą: WOPR - 601 100 100.
http://wiadomosci.onet.pl/krakow/policja-apeluje-o-rozwage-nad-woda/dg1vq.
Ciśnienie krwi i tętno
Śmierć mózgowa
- Zacznijmy od ustalenia faktów dotyczących definicji śmierci mózgowej. A te są takie, że nie powstała ona z powodu jakichś nowych odkryć dotyczących tanatologii czy biologii umierania, ale pojawiła się w związku z rozszerzaniem się transplantologii, a konkretniej przeszczepów serca. Nowa definicja nie ma wiele wspólnego z nauką. Nie ma dowodów na to, że śmierć mózgowa jest rzeczywiście śmiercią.
Rutynowo uznaje się żywych pacjentów za martwych, by ich narządy mogły być przeszczepione. Zabija się jednych pacjentów, by uratować innych.
Ożyli po zdiagnozowaniu śmierci
Na świecie są osoby, u których zdiagnozowano stan śmierci mózgowej, i które przeznaczono na narządy. Zack Dunlap z Oklahomy jest tego najlepszym przykładem. Mężczyzna ten miał w listopadzie 2007 roku poważny wypadek. Lekarze zdiagnozowali u niego śmierć mózgową i uznali, że możliwe będzie przeznaczenie organów „martwego już człowieka” na dar dla innych. Rodzina zgodziła się na to, uznając, że dobrze, by dzięki narządom mężczyzny ktoś inny mógł prowadzić szczęśliwe życie. Jednak kuzynki Dunlapa, które pracowały w szpitalu jako pielęgniarki, na kilkanaście minut przed planowanym zabiegiem wycięcia organów uznały, że pacjent w rzeczywistości wcale nie jest martwy. I to one – a nie zespół lekarzy, który zdiagnozował śmierć – miały racje. Zack opuścił bowiem szpital o własnych siłach już czterdzieści osiem dni po tym, jak uznano go za umarłego. Innym przykładem tego samego zjawiska jest przypadek 59-letniej Val Thomas, która przebudziła się po siedemnastu godzinach w stanie śmierci mózgowej na kilkanaście minut przed przewidzianym prawnie momentem możliwości podjęcia decyzji o pocięciu jej na organy do przeszczepów.
- Wniosek stąd taki, że istnieje ryzyko, iż część z dzieci została uśmiercona przedwcześnie albo zupełnie niepotrzebnie, ponieważ obowiązujące procedury nie zostały w ich przypadku zastosowane. To, że takie niebezpieczeństwo rzeczywiście istnieje, pokazuje historia 25-letniego Rubena Navarro, ciężko chorego pacjenta z uszkodzonym mózgiem, którego śmierć lekarz dr Hootan C. Roozrokh przyspieszył, podając mu morfinę oraz inne środki mogące przyspieszyć zgon, by przeznaczyć jego narządy do ratowania innych.
- Przyjęcie teorii śmierci mózgowej rodzi także liczne problemy filozoficzne. Uznanie, że śmierć ograniczyć można tylko do świadomości, oznacza zredukowanie człowieczeństwa do mózgu.
Pies, kot czy świnia uznawane są za martwe nie w momencie, gdy przestanie działać ich mózg, ale wtedy gdy ustaną na trwałe krążenie i praca serca.
- Czy człowiek jest wcielonym mózgiem? Jeśli tak – to trudno nie zgodzić się na likwidację istot ludzkich, których mózg jest niesprawny czy głęboko uszkodzony. One bowiem w istocie nie istnieją, jeśli nie istnieje ich mózg.
- Nowa definicja śmierci jest nie do zaakceptowania także z perspektywy klasycznej myśli chrześcijańskiej i jej rozumienia tego, czym jest dusza, a czym ciało. Św. Tomasz podkreśla, że istoty „obdarzone duszą nazywamy żyjącymi, a nie posiadające duszy martwymi”. Utożsamienie śmierci ze śmiercią mózgu oznacza zatem powiązanie duszy ludzkiej z mózgiem, na co brak jakiegokolwiek uzasadnienia. Otóż nie sposób uznać, że mózg stanowi zasadę życia, swoiste umiejscowienie duszy. Jest on oczywiście istotnym (może najistotniejszym organem ciała), ale nie jest i nie może być uznany za źródło tożsamości osobniczej czy zasadę życia ludzkiego. Gdyby tak było, to bezmózgowce trzeba by uznać za byty nieludzkie, pozbawione duchowości i możliwości zbawienia. A na to nie zgodzą się chyba nawet najbardziej zagorzali chrześcijańscy zwolennicy teorii śmierci mózgowej.
In dubio pro vita
Fundamentalna nieoznaczoność momentu śmierci, a także odrzucenie utylitarnych i pragmatycznych elementów w orzekaniu, kto jest, a kto nie jest martwy, powinny oznaczać konieczność poważnego rozważenia przez Kościół definicji śmierci mózgowej.
- Jan Paweł II uznał transplantacje za dopuszczalne pod warunkiem, że istnieje moralna i naukowa pewność śmierci dawcy organów. Czy śmierć mózgowa spełnia te kryteria?
Ale rozumiem oczywiście, że taka debata nie jest prosta. I to z kilku powodów. Otóż w tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z procedurą, która rzeczywiście ratuje życie. To, że zmieniliśmy definicję śmierci (ja sam mam poważne wątpliwości, czy na lepszą, ale to problem raczej filozoficzny) sprawiło, że ratowanych są dziesiątki, a może setki osób. Transplantolodzy – a wśród nich jest wiele osób szczerze i głęboko wierzących, o czym świadczą liczne, także moje osobiste spotkania i rozmowy, które są głęboko przekonane, że sama procedura i definicja są moralne – mają poczucie, że zmiana tej definicji odbierze możliwość ratowania wielu osób. I o tym wszystkim też trzeba pamiętać. Ale świadomość znaczenia transplantologii we współczesnej medycynie, a także szczerości intencji niemałej części lekarzy nie może przesłaniać utylitarnych (a to oznacza, że niebezpiecznych dla etyki wartości życia) założeń nowej koncepcji, a przede wszystkim problemów z nią związanych. O tym wszystkim trzeba dyskutować, rozmawiać, szukać odpowiedzi. A jeśli trzeba to kwestionować stanowiska i wypracowywać nowe. Nie może być bowiem tak, a jeśli definicja śmierci mózgowej jest fałszywa to tak właśnie się dzieje, że zabija się jednych, by ratować drugich. http://www.fronda.pl/a/smierc-mozgowa-utylitatyzm-i-pytania-o-adekwatna-definicje,39617.html
Wybudzeni ze śpiączki. Los dał im szansę na nowe życie;
O. Jacek Norkowski OP: Uważam, że lekarze z wrocławskiego szpitala wezwali prof. Talara, kiedy było już zdecydowanie za późno. Być może był to ruch o dość cynicznym charakterze, aby po raz kolejny go ośmieszyć, bo przecież nie mógł już w niczym pomóc. Kiedy w środę u Kamila rozwijał się obrzęk mózgu, lekarze nie zrobili kraniotomii, czyli nie zbadano ciśnienia w czaszce pacjenta. W ogóle nie wszczepiono mu czujnika ciśnienia śródczaszkowego, nie badano przepływu krwi przez mózg…
Zwłoki z bijącym sercem http://www.niedziela.pl/artykul/95098/nd/Zwloki-z-bijacym-sercem
W medycynie za moment śmierci niegdyś uznawano chwilę, kiedy doszło do „nieodwracalnej utraty czynności oddychania i zatrzymania akcji serca”. A dzisiaj?
Dr n. med. o. Jacek Maria Norkowski OP: - W części państw nadal uznawana jest tradycyjna definicja śmierci. W większości jednak przyjmuje się nową, neurologiczną definicję śmierci, opartą na koncepcji śmierci mózgowej. Podstawowym kryterium jest tu stwierdzenie głębokiej śpiączki i bezdechu.
- Tymczasem ludzie ze śpiączki wychodzą. Według najnowszych badań, ok. 70% chorych może być z niej wybudzanych przy zastosowaniu hipotermii. Natomiast kontrola bezdechu... może powodować u chorego śmierć. - A zatem szkodzi się pacjentowi, a troszczy się o narządy dla biorcy. Inaczej mówiąc, mamy do czynienia z ustawowym zabijaniem człowieka?
- Istnieje wśród lekarzy pojęcie „zwłoki z bijącym sercem”. To czysty utylitaryzm. To jest myślenie, że z tego człowieka już pewnie nic nie będzie. Najwyżej będzie on gdzieś uciążliwym pacjentem w jakimś hospicjum, a tak to pozbędziemy się kłopotów.
- Śmierć mózgowa zatem ustawia człowieka w magazynie części zamiennych? Tak. Po to diagnozuje się śmierć mózgową, by człowiek stał się dawcą. Śmierć mózgową w Polsce diagnozuje się bardzo wcześnie, a oddech może wrócić czasami po kilku dniach. Dlatego tak szybkie diagnozowanie śmierci mózgowej jest niczym nieuzasadnione z punktu widzenia praw pacjenta. Nie wolno nie dać mu szansy na poprawę stanu zdrowia i od razu ogłaszać jego śmierć. Nie mówiąc już o tym, że to śmiercią w ogóle nie jest. Koncepcja śmierci mózgowej jest zupełnie nienaukowa i wyraźnie dopasowywana do transplantologii. Transplantolodzy żyją misją czy świadomością, że pomagają ludziom, ale nie lubią myśleć o tym, co się dzieje z dawcą. Jest całkiem spora grupa lekarzy, którzy uważają, że dawcy mogą odczuwać ból, chociaż nie na normalnym poziomie, i dlatego należy ich znieczulać. Inni twierdzą, że nie jest to konieczne, że wystarczy dać środki zwiotczające, które spowodują, że nie będzie skurczów mięśni. To jest konieczne „technicznie”, bo te „zwłoki” uciekłyby ze stołu. Taki człowiek bez znieczulenia wiłby się z bólu, kręcił. Jego reakcje byłyby tak silne, że nie można by było „spokojnie” pobierać jego narządów. Trzeba go więc sparaliżować, spowodować zwiotczenie jego mięśni... Moim zdaniem, takie pobieranie narządów to jest swoista eutanazja.
W 2004 r. na Kongresie Lekarzy Katolickich w Rzymie papież Jan Paweł II podsumował dyskusję i powiedział, że człowiek nigdy nie staje się ani roślinką, ani zwierzęciem, że zawsze jest umiłowanym dzieckiem Bożym, na którym spoczywa wzrok jego Stwórcy.
Transplantologia zabija! Czy lekarze będą mnie ratować, kiedy ulegnę jakiemuś poważnemu wypadkowi! Czy możemy się jakoś zabezpieczyć przed spisaniem na straty?
Aby nie być potraktowanym jako dawca
na zasadzie tzw. zgody domniemanej
należy
się zgłosić do Centralnego Rejestru Sprzeciwów:
http://www.poltransplant.org.pl/crs1.html
http://www.poltransplant.org.pl/form_main.html
14.07.2014 - Cud na pogrzebie; Trzyletnia dziewczynka na Filipinach. Dziecko miało już zostać pochowane, ale kiedy zaczęło ruszać głową; http://fakty.interia.pl/tylko-u-nas/news-cud-na-pogrzebie-trzyletnia-dziewczynka-zmartwychwstala,nId,1468233 FILM: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=01jlRChW_uM
151 ciał świętych nie uległo rozkładowi !!!
Współczesna
nauka i medycyna rozkładają ręce nad tym cudem!
http://www.fronda.pl/a/151-cial-swietych-nie-uleglo-rozkladowi,39499.html
Cud? Zwłoki niektórych świętych nie uległy rozkładowi
Znane osoby, którym przypisywano zdolność bilokacji:
W 1226 roku święty Antoni z Padwy głosił kazanie w kościele w Limoges. Po pewnym czasie przypomniał sobie, że obiecał odprawić mszę w drugim końcu miasta. Umilkł i klęknąwszy pogrążył się w modlitwie. W tymże momencie zakonnicy czekający na mszę w klasztorze zauważyli, jak Antoni wszedł do świątyni i po chwili odprawił nabożeństwo. Następnie usunął się w cień i zniknął. W tej samej chwili, w pierwszym kościele on wstał z kolan, zakończył modlitwę i kontynuował mszę.
W życiorysie świętego Marcina de Porrès peruwiańskiego mistyka, również zanotowano wiele przykładów bilokacji. Pewnego razu siostra św. Marcina, Joanna, i jej mąż gościli krewnych w domu niedaleko Limy. W pewnym momencie krewni zaczęli się kłócić. Wtedy w drzwiach pojawił się Marcin, trzymając w rękach jedzenie i wodę. Wiedział o przedmiocie sporu i pomógł im się pogodzić. Marcin pozostał w domu siostry przez cały wieczór i do Limy pojechał dopiero rankiem następnego dnia. Po kilku dniach Joanna odwiedziła go w klasztorze. Opowiedziała mnichom, jak to jej brat pojawił się u niej w domu w samą porę, aby pogodzić zwaśnione towarzystwo. Mnisi byli mocno poruszeni tą wiadomością, ponieważ w tym czasie widzieli go, jak zajmował się pacjentami w szpitalu.
Dar bilokacji posiadał także sławny Św. O. Pio. Pewnego razu do zakrystii wszedł oficer włoskiej armii i zobaczywszy ojca Pio powiedział: „Tak, to na pewno on, nie mylę się!”. Podszedł do ojca Pio, upadł przed nim na kolana i ze łzami zawołał: „Ojcze, dziękuję Ci, to Ty uratowałeś mnie od śmierci!”. Potem opowiedział obecnym swoją historię: „Byłem kapitanem piechoty. Pewnego razu na polu bitwy, podczas zaciętej walki, zobaczyłem niedaleko od siebie bladego mnicha z wyrazistymi oczami, który machał ręką i wołał do mnie: panie kapitanie, zostawcie to miejsce, gdzie stoicie i chodźcie tutaj! Z wojskowego nawyku bezzwłocznie wykonałem ten niezwykły rozkaz. Dosłownie po minucie w miejscu, gdzie stałem poprzednio wybuchł pocisk tworząc ogromny lej. Zwróciłem się do mnicha, ale ten zniknął”. Będąc w stanie bilokacji, ojciec Pio uratował kapitanowi życie.
Osoby, którym przypisuje się zdolność lewitacji:
Umiejętność lewitacji obserwowano w życiu, np. św. Józefa z Kupertynu. Ten włoski franciszkanin często doznawał lewitacji, w czasie których trwał zawieszony w powietrzu. Z tego powodu zabroniono mu chodzenia do chóru zakonnego na modlitwy, jak również brania udziału w procesjach i uroczystościach kościelnych. Urządzono mu małą kaplicę w celi klasztornej, by nie pojawiał się publicznie i nie budził sensacji wśród wiernych. W tradycji polskiej, przekazywany jest cud św. Jacka Odrowąża przeprawy przez Dniepr http://www.ultramontes.pl/zywoty_jacek.htm
Nic
nie jadła przez 50 lat
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=R0ywm8ILDYs
|
Marta Robin co środę przyjmowała
konsekrowaną Hostię,
która była jej jedynym pokarmem przez 52 lata. Jej dom stał
się celem pielgrzymek. Choć od 1986 roku toczy się proces
beatyfikacyjny Marty Robin, jej mistyczne
przeżycia nie zostały jak dotąd oficjalnie potwierdzone przez
Kościół. Marta Robin poprosiła swojego spowiednika ks.
Georges'a Fineta o zorganizowanie rekolekcji
w milczeniu. W
Polsce Ogniska Miłości: |
Film:
http://vod.tvp.pl/audycje/dla-dzieci/ziarno/wideo/dziekujemy-za-dar-zycia-i-rodziny/7349529
IV
przykazanie... w kuchni...
http://www.youtube.com/watch?v=x_gj6Ztm8e0
Ślub
kwiatkiem do kożucha?
http://www.youtube.com/watch?v=8b8KHDpREPI
Przed
wejściem do kościoła, należy się wyciszyć, a wewnątrz - nie
gadać!
Kazanie Ks.
Kneblewskiego, ProboszczaParafii NSPJ w Bydgoszczy:
Uszanować
Dom Boga!
"Msza
święta dla dzieci" wedle zasady kaloryfera
http://www.youtube.com/watch?v=U8oROQsMjYk
Nie
trwaj w grzechu! Spowiadaj się Często!
http://www.youtube.com/watch?v=djizEjbWY0w
http://www.youtube.com/watch?v=sXbAXdYvopg
http://www.youtube.com/watch?v=euocaZolktA
Msza
św. po łacinie - Łacina
nie przestała być językiem Kościoła Katolickiego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nadzwyczajna_forma_rytu_rzymskiego
http://www.youtube.com/watch?v=grg4YCAQe54
http://www.youtube.com/watch?v=BkH-vVBYetY
http://www.youtube.com/watch?v=8pI35z61kis
http://gloria.tv/?media=213689
Mów
po polsku!
http://www.youtube.com/watch?v=xviphTRjL7A
Azja jest największym kontynentem na Ziemi, a nawet na świecie.
Pod koniec
religii w I klasie siostra zrobiła krótką powtórkę
z lekcji:
– Co robił Jan Chrzciciel nad rzeką Jordan? –
zapytała.
Do odpowiedzi zgłosił się Filip:
– To, co robi
się nad rzeką, grilla.
- Nie rozumiem, jak
jeden człowiek może robić tyle błędów?! - dziwi się
polonistka, oddając pracę domowa uczniowi.
- Wcale nie jeden -
odpowiada uczeń. Pomagali mi mama i tata.
Na lekcji
polskiego:
- Jasiu, powiedz nam, kiedy używamy wielkich liter?
-
Kiedy mamy słaby wzrok!
Ksiądz pyta
Mateuszka:
– Kim chciałbyś zostać, kiedy
dorośniesz?
– Broniarzem – odpowiada Mateusz
–
Aaa, to znaczy, że będziesz bronował pole?
– Nie! –
będę bronił bramki na boisku!
Czteroipółletni
Patryk w przedszkolu ma j. angielski. Któregoś dnia
po powrocie do domu pyta: Chcecie wiedzieć, czego nauczyłem się dziś
na angielskim?
– Pewnie, że chcemy – odpowiadają
domownicy.
Patryk zaczyna:
– Aaa...
Jeszcze raz:
–
Aaa... – wyraźnie widać, że zapomniał już, co chciał
powiedzieć.
– A... – próbuje podpowiadać
babcia.
– A tego, to musicie się nauczyć sami! –
kwituje Patryk.
Podczas
homilii do Ewangelii o liliach na polu i ptakach w powietrzu
ksiądz pyta dzieci:
– Czego możemy się nauczyć od ptaków
z dzisiejszej Ewangelii?
– Latać!
Podczas Mszy
dla dzieci ksiądz rozmawiał z dziećmi o przykazaniach.
–
A kto nam dał przykazania? – zapytał.
– Pani
katechetka!
Podczas
religii w II klasie szkoły podstawowej ksiądz rozmawiał z
dziećmi na temat pomagania rodzicom.
– Jak można pomóc
rodzicom? – zapytał ksiądz.
– Podać tacie pilot –
odpowiedziała Wiktoria.

